poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Niespodzianki

Wpis będzie o tym jak po raz kolejny przypomniałam sobie co kiedyś sprawiało mi przyjemność (w tym miejscu odpowiedz sobie na pytanie co ostatnio sprawiło ci przyjemność i staraj się robić to częściej). Kiedyś gdy byłam młodsza lubiłam sprawiać przyjemność innym osobom i choć czasem było to bardzo egoistyczne i nie zawsze się sprawdzało to kontynuowałam to rok w rok. Potem jakoś te relacje się zrywały, bo pamiętać o innych trzeba codziennie a nie od święta.

W tym roku postanowiłam zrobić urodzinową niespodziankę dla dwójki osób - Szymona z okazji urodzin oraz Marzeny w ramach wieczoru panieńskiego. Może zacznijmy od tego co udało mi się przygotować dla przyszłej panny młodej.

Zachowanie niespodzianki było ułatwione, ponieważ Marzena była skupiona na organizacji wesela i mieszka w województwie śląskim, nie ma tu znajomych, którzy mogli mnie zdradzić. Postanowiłam zorganizować dla niej wieczór relaksu, który pozwoli jej trochę odpocząć po ostatnich zawirowaniach. Po kilku telefonach i przejrzeniu stron internetowych udało mi się znaleźć idealne miejsce. Salon masażu w Katowicach proponował Babski comber, czyli świeczki, muzyka, jedzonko, szampan i masaż relaksacyjny. Nawet deszcz, który powitał mnie w Katowicach nie mógł osłabić mojego zapału. Po dwóch godzinach spędzonych na rozmowach i nadrabianiu zaległości przeniosłyśmy się do Galerii Katowickiej i tam przy pysznych gofrach i herbacie dalej wspominałyśmy stare dobre czasy aż przyszło się nam rozstać. Rozstanie nie było długie, bo do czasu wesela, ale to temat na dłuższą notkę. ;)

Szymon z kolei był trudniejszym przypadkiem, bo ma swoich ludzi we Wrocławiu i często przebywamy w tym samym towarzystwie. Zaczęło się od pomysłu i współorganizatora, a potem powoli, na ostatnią chwilę dogrywałam szczegóły. Miała być dobra francuska komedia od sprawdzonego reżysera, a potem posiłek w większym gronie. W międzyczasie postanowiłam zorganizować coś bardziej urodzinowego i zaczęły się poszukiwania świeczek, babeczek, kartek urodzinowych a może nawet balonów. Brak internetu u współorganizatora nie pomagał.
W dniu niespodzianki udało mi się zaprosić Szymona do kina, gdzie spędziliśmy miło czas w niewykupionych fotelach VIP, a potem zjedliśmy pizzę w lokalu Przyjaciele i znajomi. To był dobry czas spędzony na rozmowach, patrzeniu jak inni grają w szachy i przyglądaniu się jak przegrywamy mecz. Na przyszłość trzeba uważniej dobierać gości i lokal.

Już nie mogę się doczekać kolejnych niespodzianek, które przygotuję. Tym razem postaram się uważniej słuchać ludzi tak, aby jeszcze lepiej trafić i zobaczyć w ich oczach radość. Strzeżcie się ;)

piątek, 11 sierpnia 2017

Wycieczka i muzyka

W punkcie numer 12 wpisałam wycieczkę w Góry Stołowe i wiedziałam, że ja sobie sama tego nie zorganizuję. Za dobrze siebie znam- Irlandia i Praga są w planach od zawsze, ale ponieważ muszę zorganizować to sama to nadal są na liście. W tym miejscu pragnę podziękować Michałowi za propozycję wycieczki i za to, że jest zdecydowany i doprowadza plany do końca. Drugim towarzyszem wyprawy był Adam - Tobie chciałabym podziękować za niewyspanie i brak marudzenia.

Błędne Skały to miejsce urocze tylko trzeba wybrać się wtedy gdy nie ma wycieczek, które tamują ruch i robią sobie miliardy zdjęć, no ale nie narzekajmy. Przeciskanie się przez szczeliny, schylanie, wciąganie brzucha, chowanie plecaka, przykucanie - to miejsce nie jest dla osób niewysportowanych i z dużym piwnym mięśniem. Same góry i schronisko nie zachwycają niczym, może poza pięknymi pocztówkami, ale wrócę tam pewnie jeszcze raz, bo pociąg z Wrocławia nie odjeżdża o bardzo wczesnej godzinie a w samych górach zostało mi do odwiedzenia jeszcze schronisko Pasterka, w którym pracuje obecnie jeden z Plusowiczów.

Z wycieczki zapamiętam łąkę z amboną, krowy i mały śmieszny dworzec z hałaśliwym psem.






73. Zjeść lody Häagen-Dazs- czasem warto mieć małe marzenia, bo łatwiej je spełnić. Można też od nich zacząć a potem przejść do tych większych. Przy spełnianiu tego marzenia pomógł mi Facebook i festiwal T-mobile Nowe Horyzonty w ramach, którego na pl.Solnym powstała miejska plaża a na niej lody. Lubię siebie w wersji spontanicznej, wakacyjnej, która pojawia się od czasu do czasu. Wyobrażam sobie wtedy, że spełnianie moich małych zachcianek to kolejna scena w filmie o małej uroczej bohaterce, która ciągle jest pełna wiary w drugiego człowieka. Ja widać na załączonym obrazku do szczęścia wystarczył mi zwykły podstawowy smak w wersji mini. Polecam takie małe rozpieszczanie siebie każdemu.

Kilka słów odnośnie punktu 94 - byłam w Zazoo BeachBar 
https://www.facebook.com/ZaZooBeachBar/

Pierwsza plaża miejska we Wrocławiu, którą odwiedziłam. Do dyspozycji hamaki, leżaki, trampolina (tylko dla dzieci ;( )w tle muzyka puszczana przez DJ, możliwość kupienia czegoś w barze, a w dniu moich odwiedzin również naturalne lody z Krzyckiej - polecam sorbet arbuzowo-brzoskwiniowy. Ekipa wspólnotowa dopisała, pogoda również. Wrócimy tam jeszcze, może tym razem będzie bardziej jazzowo.

 Odkryć 12 nowych artystów (4/12)

To marzenie zostało przed chwilą przerobione, ponieważ za dużo było takich list opierających się na poleceniach innych osób a to w tym roku wybitnie mi nie wychodzi. Zauważyłam za to, że jestem bardzo otwarta na nową muzykę, która podoba się także moim znajomym. W ten sposób odkryłam na przykład, że Rafał jest pod wrażeniem twórczości Julii Marcell a koncert w ramach Miejskiego Grania był niezapomnianym przeżyciem. Jeżeli ktoś byłby zainteresowany jej twórczością i chciałby wiedzieć dlaczego ją lubię proszę przesłuchać na początek piosenkę Andrew:
Andrew

Inną piosenkarką, która została odnaleziona przypadkiem jest Daria Zawiałow. Tu link do Kundla Burego, którego swego czasu miałam zapętlonego w Youtube. Swoją drogą myślałam, że odkrywanie nowych ciekawych artystów będzie prostsze, ale YT nie chce mi pomagać, tęsknię za Last.fm, które pełne było propozycji koncertowych i dzięki któremu swego czasu poznałam dużo dobrej muzyki.
Kundel Bury

Spisując listę artystów złapałam się na tym, że królują u mnie kobiety. Marcelinę znałam do tej pory tylko ze współpracy z innymi twórcami, tym razem poświęciłam jej więcej czasu i uwagi i tak poznałam piosenkę Nie maluję się, której nie ma już na Youtube. Z innych ciekawych ciągle można posłuchać Nie mogę zasnąć.

W tym roku trafiła do mojego ucha także Julia Pietrucha i jej ukulele. Podoba mi się cała płyta, piosenki są w różnych stylach, tekstowo też całkiem przyjemnie. Gdybym miała wybrać tylko jedną na rozpoczęcie przygody z jej twórczością byłaby to ta:
We care so much

Z takich ogólnych informacji kulturalnych, bo ostatnio zrobiła się ze mnie bardzo kulturalna dziewczyna, prawie kobieta - kino plenerowe i koncerty na świeżym powietrzu są super. Przypomina mi się jak kiedyś słuchało się więcej muzyki na żywo, skakało się i rzucało w pogo. Przede mną jeszcze festiwal muzyki celtyckiej i Beltaine (już nie mogę się doczekać!) oraz happysad. Mrrau!
Filmowo natomiast Zagubieni oraz W kręgu miłości byle tylko pogoda dopisała a burze omijały Wrocław.

Do następnego ;)

Wyniki wyszukiwania17. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty